I don’t get angry I grow a tumor instead

That was a quote from Gabor Mate’s book “When the body says NO”, which highlighted his findings as a physician working in palliative care, addressing all The similarities in groups of people with certain dus-eases like cancer or auto-immune. And as I read this book, I recognized myself and intuitively felt it in my gut as being true for me, as someone who was diagnosed with cancer 7 years ago. Gabor goes on to explain that new science has been showing us that the repression of anger is a major risk factor for disease because it increases physiological stress on the WHOLE organism. In other words, holding this energy of anger inside stresses out our whole body. In our dominat culture it’s commonly thought that getting angry is what causes us stress,you know “good vibes only” and all that.. and sure it does in the moment, but it’s the interrupted stress response and unexperienced anger that is the PROBLEM. Anger isn’t our enemy, it’s our friend. Anger, is what is meant to warn us when we are unsafe, it’s a cue to set boundaries and claim our space. Anger is a wise messenger that lets us know when we’re let down because our needs aren’t being met, and when to ROAR and stick up for ourselves. Anger signals about our passions and desires. Anger keeps us SAFE, from real or perceived threat. Sometimes the threat lives on in our body from early childhood wounds, and so anger can be a fierce protector of these more vulnerable younger parts of us. Anger is a life force, our smpathetic nervous system, our SURVIVAL. Many of us have grown up thinking that anger is something BAD, impolite, a burden, shameful, sinful, violent, dangerous, or that it’s just “too much”. This can sometimes stem from early life attachmet wounds, trauma, OR it can be caused by all the conditioning, socialization, and gender training by our dominat culture aka “how to be a good cultured human”. But the truth is anger is an essential human mammal emotion, like could you imagine a bear not having it? Do you think a mama bear will stop to ask her friend if she should get angry at the wolf that’s trying to scare her cubs? No she instictively will react and protect, unfortuently most of us humans have disconnected from these impulses, our instincts, our biology, our wise animal body and are living up in our HEADS. Often times anger is also something that as women and other marginalized communities we have learned to bury deep within,to mask, to hold in, while painting a fake smile on our face and appeasing in order to stay safe. What a genius survival skill, AND at the same time this unexpressed anger (survival stress) is making us SICK. But how can we feel safe enough to feel + express it in a world that is NOT SAFE for us to be authentic? So it’s no wonder that women are twice as likely to have PTSD than men. That African American women are three times more likely to develop lupus than white women. That Native Americans have the highest rates of substance use disorders compared to other ethnic groups. This is more than genes and homrones, it’s the impact of living in this toxic culture we have created as a species. Anger is a life-force. It’s something all life holds within itself. It’s what makes a seed grow into a flower and a puppy into a dog. It gives us energy to grow and move forward in life. This life force of anger isn’t just something “bad” or evil like violence and rage as many of us may have been taught early on, it’s on a continuum. Rage and violence is actually what often happens if we’ve been hurt and internalized it, if we weren’t safe enough to express ourselves, to experience the emotion and be mirrored back, to make a boundary, have autonomy or choice. That’s when we start to turn it in on ourselves like I did for most of my life, and eventually externalizing, exploding, and projecting it outwards. The first step of reclaiming our birthright of this healthy aggression and life force is to start to arrive back in our body and learn to speak it’s language – slowly and intentionally. You might notice, what happens when you get angry? Do you tend to override it by taking deep breaths, by plastering a smile on your face, by going up into your head and thinking about it, or saying you are “fine” if someone asks you what’s wrong? What would it be like to instead take a SACRED PAUSE (if it’s safe to do so) to notice and feel this healthy aggression, this life force activating inside you as it is? Is there tingling, tensing, a faster breath maybe? How do you know its anger? And would you need in this moment to feel safe enough to connect to and express it? What wants to happen next? Is there a movement or a sound that wants to come out? What would it be like to follow that impulse? 🙂

8 Ścieżek Jogi

Nie zaczęłam praktykować Jogi bo chciałam zmieniać życie lub być uduchowiona. Znalazłam jogę przez przypadek. Było to w czasie, gdy chodziłam na siłownię i używałam jogi do “rozciągania się” po ćwiczeniach, ale skończyło się na tym, że Joga pomogła mi w transformacji nie tylko ciała, ale i w głębokich realizacjach oraz w rozpoczęciu drogi do uzdrowienia życia i zjednoczenia ciała z umysłem i duchem. Wbrew powszechnemu przekonaniu joga to nie tylko pozycje fizyczne; faktem jest ze joga może nas usprawnić fizycznie ale istnieje wiele innych sposobów praktykowania jogi, które można stosować także poza matą. Wiec jeśli nie znasz 8 ścieżek ashtanga jogi z Jogasutr Patandźalego, to zapraszam cię w krótką podróż, aby zgłębić nieco filozofię Jogi.  Krótko mówiąc, te 8 ścieżek/gałęzi Jogi mogą pomóc nam w “ogarnięciu się”, to są etapy które mogą prowadzić do głębszego zrozumienia siebie, swojego umysłu, swoich emocji i ducha.  Pierwszą gałęzią są Yamy, które mówią nam o zewnętrznej dyscyplinie i są wskazówkami dobrego życia w społeczeństwie. Poprzez praktykowanie ich możemy zdobyć głębszy sens samoświadomości, który w zamian może pomóc zmienić negatywną energię oraz zbudować głębokie i trwałe poczucie spokoju. Yamy: Ahimsa (niekrzywdzenie) – czyli nie stosowanie przemocy, wobec żadnego stworzenia jak i siebie samego. A gdy brakuje przemocy, pojawia się miłość, uprzejmość i życzliwość.  Satya (prawda) – w tym warto pamiętać ze czasem prawda może też ranić, a więc Satya nie powinna wchodzić z konflikt z Ahimsą. Asteya (niekradzenie) – to nie tylko kradzież fizyczna, ale może też być rozumiana jako pożądanie tego co mają inni (sławę, rzeczy materialne, władze) a to może prowadzić do podłości lub zazdrości. Brachmacharya (moderowanie zmysłów i właściwe używanie “energii”) Tradycyjna intencja tej Yamy było by zachęcić joginów do konserwowania swojej energii seksualnej, natomiast  to słowo oznacza “zachowanie które prowadzi do Brahman”, czyli zachowanie które prowadzi nas do Boga, wszechświata, Siły Wyższej czy jakkolwiek chcesz to nazwać =) Aparigraha (nieposiadanie, wolność od przywiązania) czyli nie chodzi tu o cel do którego darzymy, tylko o podróż którą przebywamy. Lub tak jak Krishna mówił, aby nie przywiązywać się do rezultatów, tylko skupić się na działaniach które robimy. Czy zdażyło ci się kiedyś podczas praktyki jogi zacząć porównywać do kogoś na sali, lub zmuszać swoje ciało do robienia pozycji która “robi wrażenie” na innych? To jest właśnie Aparigraha. Jeśli chcesz, może zatrzymaj się tu na chwile i zobacz czy przychodzi ci do głowy jaki wpływ mogą mieć na ciebie każda z tych Yam w życiu codziennym? Następna gałąź to Niyamy, które uważa się za duchowe narzędzia do pracy wewnętrznej, dotyczącej pracy z samym sobą, do regulacji emocji; to praktyki które umożliwiają dbanie o siebie oraz kultywowania szczęścia i pewności siebie. Niyamy: SAMOOCZYSZCZANIE (SHAUCHA) Czyli utrzymanie ciała i umysłu w czystości. Refleksja: Czy starasz się być świadomym jakie jedzenie, emocje i myśli dopuszczasz do swojego ciała czy to ignorujesz? Czy krytykujesz siebie za te rzeczy, czy też jesteś w stanie być dla siebie wyrozumiałym? ZADOWOLENIE (SANTOSHA) Czyli zadowolenie z tego co jest, akceptują tego co nam los przynosi. Refleksja: Czy trzymasz się przeszłości czy też jesteś w stanie odpuścić i żyć w chwili obecnej? Ciężko jest być w życiu zadowolonym jeśli jesteśmy sobą rozczarowani i ciągle próbujemy się “naprawiać” i “ulepszać” z powodu błędów popełnionych w przeszłości. Jednakże, wszystko to jest długotrwałym procesem i czasem odpuszczenie przeszłości może być trudniejsze niż nam się wydaje, więc warto kultywować łagodność i miłość do siebie niezależnie od tego co było i będzie gdyż jesteśmy idealni tacy jacy jesteśmy.  SAMODYSCYPLINA (TAPAS) Dosłownie – ogrzewania ciała. Ogień płynący z tapas może służyć do zastąpienia starych zwyczajów nowymi “zdrowszymi” zwyczajami. Refleksja: Czy przychodzi ci do głowy coś, co chciałeś/łaś robić bardziej regularnie, ale ciągle to odkładasz? Może zwróć uwagę na swoje nastawienie w tym procesie, czy krytykujesz siebie za “kolejne niepowodzenie”, czy też jesteś dla siebie życzliwy? SAMOKSZTAŁCENIE (SVADHYAYA) Czyli zbliżanie się do siebie samego, samo świadomość siebie w wymiarze duchowym. Refleksja: Czytanie spirytualnych książek lub oglądanie uduchowionych filmów może być bardzo Inspirujące pod warunkiem, że włączymy w to autorefleksję. Czy na przestrzeni całego dnia możesz zauważyć kiedy działasz w harmonii ze swoimi celami a kiedy nieświadomie im przeciwdziałasz? SAMO-PODDANIE SIĘ sile wyższej (ISHVARA PRANIDHANA) Tu nie chodzi o całkowite bezmyślne oddanie się czemuś lub komuś, to jest process oddania się wyższemu celu i złożeniu naszych działań u stóp Boga/Siły Wyższej. Refleksja: Czy podczas dnia lub w trakcie medytacji próbujesz zauważać swoje myśli, doznania i emocje, które ci towarzyszą? Czy kiedykolwiek zauważasz wewnętrzny spokój w chwili obecnej i pomiędzy tymi wrażeniami? To doświadczenie może nauczyć nas jak uwolnić się od naszych powiązań, choćby przez chwilę. Nie będę kłamać większość mojego życia spędziłam bez jakiejkolwiek autorefleksji. Moimi czynami często krzywdziłam siebie i wiele osób, ale nie byłam wtedy świadoma że, nigdy nie nauczyłam się regulować swoich emocji i dlatego nie potrafiłam “funkcjonować” we własnym życiu. Często pędzimy przez życie bez zastanowienia się co się z nami dzieje i dlaczego zachowujemy się tak a nie inaczej, porostu reagując na bodźce. Ale dopiero gdy zaczynamy zauważać że coś może być nie tak i czuć jak zachodzą te wewnętrze zmiany,  możemy o siebie zadbać. Z pewnością i dzisiaj daleko mi do doskonałości, ale dzięki wiedzy na temat traumy, terapii oraz duchowym praktykom jestem bardziej świadoma, pewna siebie i szczęśliwsza niż kiedykolwiek przedtem w moim życiu. Trzecią i prawdopodobnie najbardziej znaną gałęzią jogi jest Asana, czyli pozycje. Ale czy wiedzieliście, że źródłem słowa Asana jest “wygodne siedzenie”? A to sugeruje pierwotną intencje. Większość wczesnych asan opisywało właśnie pozycję siedzącą jako przygotowanie do siedzenia w medytacji. Przez jakiś czas właśnie tym była dla mnie joga, to po prostu były pozycje ciała, które pomagały mi stać się silniejszą i bardziej elastyczną. Było to bardzo powierzchowne, skupiałam się głównie na tym jak wyglada pozycja z zewnątrz a nie tym co się dzieje w środku. I tak właśnie było aż do momentu, gdy zdiagnozowano u mnie 5 lat temu nowotwór tarczycy. Podczas terapii i zabiegów zaczęłam medytować i to otworzyło mnie na zupełnie nowy poziom praktyki i mojego istnienia.  Można powiedzieć że się przebudziłam i zdałam sobie sprawę…
Dowiedz się więcej

Trauma, Uzależnienie i Joga -droga do uzdrowienia ciała i duszy w nauce i praktyce

„Uzależnienie jest kompleksowym procesem psychofizjologicznym, ale ma kilka podstawowych cech.  Uważam, ze uzależnienie manifestuje się w JAKIMKOLWIEK zachowaniu, w którym osoba uzależniona znajduje chwilowe ukojenie lub przyjemność związana z tym, czego pragnie, ponosi negatywne konsekwencje i ma problem z odstąpieniem.” GABOR MATE Z reguły, gdy słyszymy o uzależnieniu, to przychodzi nam na myśl obraz osoby uzależnionej od heroiny lub kokainy, która marnuje swoje życie aby tylko zaspokoić swoje „zachcianki”.  Na świecie istnieją dwa dominujące poglądy na uzależnienie. Pierwszy, pochodzący z systemu medycznego, twierdzi, że uzależnienie jest choroba mózgu i drugi, należący do systemu prawnego, który określa uzależnienie jako WYBÓR i w związku z tym zaleca kary jako formę rehabilitacji. Ale może nie ma racji,w żadnym z tych poglądów? Jeśli zastosujemy definicję uzależnienia opracowaną przez dr Gabor Mate (lekarz specjalista ds. uzależnień i traumy o światowej renomie) wydaje się, że każdy, kto poświęciłby choć parę minut, żeby szczerze przyjrzeć się swojemu życiu mógłby dojść do wniosku, że uzależnienie niekoniecznie musi mieć związek z substancjami psychoaktywnymi i istnieje duże prawdopodobieństwo, że sami to kiedyś w swoim życiu doświadczyliśmy. Jeśli uzależnienie jest wyborem, to na pewno nie jest to świadomy wybór i czemu jest tak, ze niektóre uzależnienia są akceptowane społecznie a inne są nielegalne? Jeśli mówimy o jakimkolwiek zachowaniu, z którego dana osoba czerpie chwilowe ukojenie lub przyjemność, to bierzemy pod uwagę nie tylko nielegalne narkotyki, ale również te legalne, takie jak alkohol, nikotyna, kofeina, leki przeciwbólowe lub inne leki na receptę oraz rzeczy takie jak jedzenie, seks, hazard, internet, pornografię, oglądanie seriali, ćwiczenie, sporty ekstremalne, prace, zakupy, itd. Itp.  Gdybyś teraz zdecydował/zdecydowała przyjrzeć się szczerze swojemu życiu, czy byłbyś/byłabyś w stanie przyznać, że miałeś/miałaś kiedykolwiek w życiu styczność z którąś z tych rzeczy w sensie uzależniającym? Zatrzymaj się i zastanów tak jak Dr. Mate lubi pytać nie DLACZEGO tak się działo, ale co te zachowania dla ciebie robiły? Czy pomagały ci może w zmniejszaniu bólu, lęków i paranoi, w ucieczce od rzeczywistości, w relaksowaniu się, w przeżywaniu przyjemności, miłości, bliskości, w samoakceptacji i samorealizacji, w odczuwaniu sukcesu, satysfakcji, szczęścia, w zyskiwaniu poczucia przynależności i bycia rozumianym w kontaktach międzyludzkich, w odwadze czerpanej z haju lub po prostu w poczuciu, że ŻYJESZ? Czy to są złe rzeczy czy po prostu normalne ludzkie potrzeby? Uzależnienie z reguły zaczyna się jako samodzielna próba rozwiązania problemu, konsekwencje przychodzą później.  W uzależnieniu próbujemy zmienić to, co czujemy wewnątrz poprzez używanie zewnętrznych rzeczy i działań a więc nie powinniśmy pytać dlaczego istnieje uzależnienie, ale skąd pochodzi ten ból od którego tak bardzo próbujemy uciec. W moim przypadku używki spełniały właśnie taka role, ale odkąd jestem trzeźwa analogiczne zachowania zaczęły pojawiać się w różnych innych sferach mojego życia i stało się dla mnie jasne, że to nie te używki były moim głównym problemem a prawdziwy problem tkwił we mnie o WIELE GŁĘBIEJ. A więc jak widzisz, uzależnienie jest raczej symptomem a nie właściwym problemem. Nikt nie decyduje się na uzależnienie dla zabawy. Uzależnienie zaczyna pojawiac się przeważnie już we wczesnym dzieciństwie i służy jako mechanizm przetrwania dla naszego mózgu, który pomaga nam nie zwariować – nie czuć BÓLU i CIERPIENIA.  “Krajowa ankieta dla nastolatków (opublikowana przez Krajowa Sieć ds. Stresu Pourazowego u Dzieci) pokazuje, ze ci którzy doświadczyli fizycznej lub seksualnej krzywdy byli trzy razy bardziej skłonni, aby zgłosić dawny lub obecny problem z używkami niż ci bez historii traumy.  Rezultaty ankiet dla nastolatków, którzy przebywali w ośrodkach terapeutycznych dla uzależnionych pokazały, że ponad 70% pacjentów posiadało historie różnego rodzaju traumy.  Ta  korelacja była szczególnie silna u nastolatków cierpiących na PTSD (zespół stresu pourazowego). Badania wykazały, że nawet 59% młodych ludzi z PTSD ma problemy z nadużywaniem substancji psychoaktywnych.” (www.NCTSN.org). Kiedy mówimy o traumie w dzieciństwie, to powinniśmy pamiętać, że nie muszą jej powodować wcale rzeczy tak poważne jak przemoc seksualna czy fizyczna. Zdarzenia takie jak stres prenatalny, nieobecni lub zestresowani rodzice (można też tu dodać międzypokoleniowe traumy ale nie chce by ten krotki tekst zmienił się w książkę!)  a także inne problematyczne zachowania rodziców mogą powodować że dziecko czuję się niechciane i niekochane. A ponieważ dla małego dziecka rodzic jest symbolem przetrwania, to wszystko jest bardzo stresujące dla mózgu, który dopiero się kształtuje i prawdopodobnie spowoduje nieodwracalne zmiany, które wpłyną na późniejsze życie dziecka.  “Stres wpływa na zdrowe funkcjonowanie mózgu dziecka już w łonie matki. Zarówno badania na zwierzętach jak i na ludziach wykazały, ze stres prenatalny ma wpływ na mózg i zachowanie potomstwa. Stresujące wydarzenia, katastrofy naturalne, oraz symptomy macierzyńskiego niepokoju i depresji podwyższają ryzyko powstania u dziecka emocjonalnych, behawioralnych ilub poznawczych problemów, które dadzą dadzą o sobie znać w jego późniejszym życiu i przejawiać się na przykład w postaci depresji, stanów lekowych, ADHD lub zaburzeń wychowawczych.” Alexandra Lautarescu ab Michael C.Craig ac VivetteGloverd “Prenatal stress: Effects on detail and child brain development” Małe dziecko jest z natury swojej egocentryczne i nie rozumie dlaczego mama i tata muszą pracować całymi dniami i wracają do domu zestresowani. W takiej sytuacji dziecko może czuć się odpowiedzialne za to, że rodzice nie wydają się być szczęśliwi. To poczucie winy i bycia niewystarczająco dobrym na zawsze zmieni neurofizjologie dziecka i dlatego najlepszym prezentem jakim możesz obdarzyć swoje dziecko jest twoje własne szczęście, które ono chętnie będzie odzwierciedlać.  Nie zrozum mnie źle, nie chcę tu obwiniać wszystkich rodziców. Moi rodzice np. wychowali mnie najlepiej jak potrafili, a sami też nie mieli świetlanego dzieciństwa. Historia w rodzinie lubi się powtarzać, ale możemy zmienić ten cykl międzypokoleniowej traumy kiedy już jesteśmy jego świadomi. Niestety, dla mnie skończyło się to na poczuciu, że jestem “czarną owcą” i dzieckiem z problemami, które nie potrafi kontrolować swoich emocji. A to poczucie, że nie jestem wystarczajaco dobra nadal mnie prześladuje. Gdy miałam sześć lat przeprowadziłam się z Polski do Nowego Jorku a emigracja nie pomogła mi we wzmocnieniu poczucia własnej wartości. Nie znałam języka, wiec moje początki w szkole były dla mnie niezłym szokiem. Byłam introwertyczka i ciężko było mi nawiązywać przyjaźnie, a moja sytuacje pogorszyły przeprowadzki, które powodowały, że za każdym razem zmieniałam szkołę. Często więc byłam tą “nową dziewczyną” w klasie i inne dzieci…
Dowiedz się więcej

Odkryj w Sobie swiatło – nadużywanie władzy i przemoc seksualna w jodze i duchowych kręgach

Mówi się, że kiedy uczeń jest gotowy, to pojawia się mistrz. Ale co mamy zrobić, jeśli ten mistrz okaże się zwykłym śmiertelnikiem, który jest tak samo omylny jak my wszyscy? I nie jest wszechmogący i wszechobecny? Guru pod kocykiem Niedawno zmarły Ram Dass, były profesor Harvardu, jogin oraz nauczyciel duchowy, w książce A Miracle of Love, opowiedział o swoich doświadczeniach z guru Neem Karoli Baba, zwanym przez swoich uczniów Majarajii. Jak powiedział Ram Dass, już pierwsze spotkanie z nim w 1967 roku odmieniło zupełnie cale jego życie. Podczas tego spotkania, gdy Majarami zapytał czy myślał o swojej matce ostatniej nocy, Ram Dass poczuł się jakby czytał w jego myślach. Kiedy Ram Dass potwierdził, nauczyciel pokiwał tylko głową i powiedział, że wie o śmierci jego matki z powodu chorej śledziony, która nastąpiła sześć miesięcy temu. I właśnie wtedy coś w nim pękło, jego serce otworzyło się i rozkwitło. Ram Das płakał bez przerwy przez dwa dni zadając sobie pytanie: Jak to możliwe, że ten człowiek to wiedział? Poza czytaniem w myślach Majarajii rzekomo miał wiele innych „Siddis” (zdolności nadprzyrodzonych), ale sam uważał się za NIKOGO.  Był niskim, bezzębnym człowiekiem, którego można było często znaleźć siedzącego pod swoim ulubionym kocykiem – obrazek niezbyt pasujący do naszego wyobrażenia o prawdziwym guru. Jednakże, wszystko to co robił i mówił miało sens i pokazało Ram Dassowi, ile pracy miał do wykonania nad sobą i swoim życiem duchowym. I to właśnie jest zadaniem guru, być naszym lustrzanym odbiciem. Jeśli chcemy, pomaga nam ono zrozumieć, że odpowiedzi są w nas samych. Mistrz oskarżony o przestępstwa seksualne Po powrocie z Indii Ram Dass rozpoczął podróż po Stanach Zjednoczonych, dając wykłady na temat swoich doświadczeń i nauk zdobytych na Wschodzie. W 1974 dołączył do grona profesorów w nowo otwartym Instytucie Naropa, pierwszym uniwersytecie inspirowanym przez buddystę a kierowanym przez Chgyam Trungpa Rinpoche. Kto by pomyślał, że kilka lat po śmierci tego sławnego jogina jego syn, Sakyong Mipham Rinpoche, zostanie oskarżony o przestępstwa na tle seksualnym? Był zmuszony do rezygnacji z kierowniczego stanowiska w Shambhala International, jednej z największych sieci ośrodków medytacji i azylu, a także uniwersytetów i klasztorów. Zarzuty postawione przez prawników, oparte o liczne doniesienia innych duchowych przywódców oraz ofiary dotyczą także nieletnich. Sięgają lat 90-tych, a nowe wciąż napływają i są badane przez policję i prokuraturę. Wszyscy członkowie tej społeczności wyrażają mieszane uczucia, są zranieni, smutni i pełni złości. Czy w tej sytuacji, po tym co wyszło na jaw, wszystkie nauki przekazywane przez Sakyonga i wszystkie wartości, które reprezentował mają wciąż swoja zasadność? Oto pytanie, które stawia sobie dzisiaj społeczność Shambhala. Gorąca joga rozgrzewa zmysły W latach 70. Bikram Choudhury i jego 26 póz hot jogi stały się bardzo popularne w całych Stanach Zjednoczonych. W tym czasie powstało tam ponad 650 studiów, w których nauczyciele powtarzali jego słowa zawarte w tzw. „Dialogu”. W 2017 sąd przekazał byłej prawniczce Bikrama, Minakshi Jafa-Bodden, 7 milionów dolarów jako zadośćuczynienie po przegranym przez niego procesie, w którym był obciążony szeregiem zarzutów o dyskryminację na tle rasowym i seksualnym oraz molestowanie seksualne. Później, po ucieczce Bikrama z kraju, to ona przejęła kontrolę nad jego interesami. Mistrza można dzisiaj znaleźć w Acapulco w kąpielówkach Speedo i złotym Rolexem na ręku, gdzie nadal uczy i trenuje nauczycieli pobierając do 17 tysięcy dolarów od każdego, kto zdaje się nie mieć nic przeciwko zarzutom jakie postawiono guru. Ale można znowu zapytać, czy z powodu błędów jednego człowieka powinni przerwać swoją praktykę, którą tak pokochali? Przemoc potrafi się zamaskować Czy to możliwe,  żeby wiara lub miłość mogły zaślepić do tego stopnia, by nie widzieć tego, co się dzieje na naszych oczach? Wiem z własnego doświadczenia, że to się zdarza. Jako nastolatka spędziłam 3 lata w związku mocno przemocowym. Zaczęło się od wielkiej miłości w stylu hollywoodzkim, aby stopniowo zmienić się w koszmar. On z dnia na dzień coraz bardziej mnie kontrolował, zrażał mnie do wszystkich przyjaciół i zanim się zorientowałam byłam sama nie mogąc nawet wyjść z domu bez jego pozwolenia. Psychiczna i fizyczna przemoc ciągle się wzmagały, aż doszło do ciosu w twarz, który złamał mi nos. Byłam tak zakochana, że i to pewnie bym mu wybaczyła i przyjęła z powrotem, gdyby nie fakt, że trafił do więzienia z innych przyczyn. Osoby używające przemocy są mistrzami manipulacji i posiadają umiejętność przekonania ofiary, że to ona nie ma racji, jest szalona i tak naprawdę zasługuje na złe traktowanie. Ja tak wtedy myślałam. Nierówny rozkład sił W zdrowej relacji dynamika sił powinna rozkładać się równomiernie, a w idealnej sytuacji osoby silniejsze (włączając w to uznane autorytety, polityków, wojskowych, policjantów a także wszystkich nauczycieli i guru) powinny używać swojej siły, aby służyć innym. Niestety, nie każdy potrafi pokonać pokusę nadużywania władzy tak, aby zachować moralność i etykę w swoim postępowaniu. Nie zawsze też ktoś, kto jest bardzo rozwinięty w sferze duchowej, jest tak samo rozwinięty w sferze emocjonalnej. Szczególnie jeśli osoba ta ma nie zdiagnozowane i nieuleczone traumy.  Od najmłodszych lat jesteśmy uczeni, aby szanować autorytety i wszystko jest w porządku, aż do momentu, gdy zdamy sobie sprawę, że te autorytety są ułomne lub chore psychicznie i nas wykorzystują. Czy wybaczyć molestowanie? Już jako 6-letnie dziecko Anneke Lukas została sprzedana przez własna matkę grupie pedofili do niewolnictwa seksualnego. Organizacja ta była kierowana przez wysoko postawionych politycznych arystokratów. Po 5 latach regularnych gwałtów Anneke została ocalona przez kogoś z wewnątrz siatki. Podczas długiej ponad 30-letniej drogi do uzdrowienia Anneke korzystała z psychoterapii, dużo pisała, praktykowała jogę i medytację oraz prowadziła organizację non-profit, Liberation Prison Yoga, wspomagającą ofiary wykorzystywane do rytuałów satanistycznych lub handlu seksualnego. W 2001 roku Anneke Lucas po raz pierwszy spotkała K. Pattabhi Joisa, ojca jogi Ashtanga, gdzie podczas warsztatów na Manhattanie zaczął dotykać jej intymnych części ciała. I chociaż natychmiast na to zareagowała i kazała mu przestać, to poczucie, że jej prywatność została naruszona z nią pozostało. Kiedy spotkała go ponownie po kilku latach, widząc w jego oczach małego zranionego chłopca, była mu w stanie wybaczyć. Ten akt przebaczenia był dla niej kamieniem milowym w procesie zdrowienia i rozwoju duchowym, a pozbycie się ciężaru, który przysparzał jej bólu noszonego przez…
Dowiedz się więcej

pl_PLPolski