Online VS Real life – gdzie lepiej uczyć się Jogi?

Co do tego, czy nauczenie jogi przez internet jest korzystne, czy nie zdania są podzielone. Moim zdaniem odpowiedz na to jest rzeczą subiektywną, zależnie od doświadczeń i przekonań każdej osoby.

 Zaczęłam moją przygodę z Jogą właśnie drogą internetu 5 lat temu, z niesamowitą joginką niedawno zmarłą Leslie Fightmaster (Fightmaster Yoga na YouTubehttps://www.youtube.com/user/lesleyfightmaster). Byłam w kiepskim stanie psychicznym i nie chciałam iść do studia bo bałam się oceny innych. Myślałam wtedy, że do ćwiczenia jogi trzeba być chudym i rozciągniętym (a obydwu rzeczy mi wtedy stanowczo brakowało). Myśle, że nie tylko ja zderzyłam się z tym problemem i pomimo, że teraz wiem że joga jest dla KAŻDEGO CIAŁA, może nie każdy czuje się komfortowo praktykując w towarzystwie innych i dla takich osób joga online jest zbawieniem.


 Jedna z rzeczy, która pomogła mi utrzymywać regularną praktykę na początku były “wyzwania jogowe” na Instagramie (dzisiaj sama je też organizuję). Motywowały mnie by wejść na mate i spróbować czegoś nowego.W ten sposób oprócz nauki nowych asan także zdobyłam nową wiedzę, poznałam wspaniałych joginów z całego świata (niektórych też w IRL – ”in real life”), no i przede wszystkim był w tym element zabawy dzięki czemu czułam się jak dziecko na placu zabaw. Większość ssaków (w tym i ludzie) uczą się przez zabawę, podczas której nasze mózgi wydzielają hormon zwany dopaminą, która powoduje ze jesteśmy w lepszym nastroju i który pomaga nam w koncentracji, za czym idzie łatwiejsze i trwalsze przyswajanie informacji. Co powoduje że nasze mózgi się zmieniają i reorganizują, proces zwany neuroplastycznością. 

Dobrym przykładem jest słynny fizyk Dr. Richard Feynman (zdobywca Nobla za rozwój elektrodynamiki kwantowej), który do końca swojego życia (oprócz bycia naukowcem) odkrywał nowe kreatywne pasje typu rysunek (oprócz swoich slynnych diagramów miał wystawę swojej sztuki), grał na bongosach i śpiewał w kąpeli oraz był znany jako “joker” który uwielbiał żartować i robić ludziom psikusy!

I co to wszystko ma do jogi?, pewnie sobie myślisz. Czy ważne jest którą droga idziesz jeśli i tak dojdziesz w to same miejsce? Niektórzy z nas mają samodyscyplinę i potrafią sami praktykować w domowej ciszy, inni muszą pójść do szkoły jogi na prowadzone zajęcia, a jeszcze inni wolą uczyć się przez internet. Ja jestem eklektyczką i korzystam ze wszystkich metod, zarówno jako uczeń  jak i nauczyciel.

Wydaję mi się że jest jest równie dobra szansa na to że spotkamy “złego nauczyciela” (cokolwiek to oznacza) na social mediach jak i w samej szkole jogi. I kim jest ten “zły nauczyciel” i co go charakteryzuje? Czy to jest ktoś kto skupią sie na swych asanach i usuwa całą “niepotrzeną” filozofie i duchowość z Jogi, zmieniając ją w zajęcia fitness lub stretching? Czy może to jest ktoś kto przez sztywne trzymanie się tradycji i ustawienia ciała w pozycjach (bo jest tą “jedyną wlasciwą niemylną metodą”) nie robi dochodzenia na temat biomechaniki i anatomii ciała i przez niewiedze robi krzywdę innym? Prawda chyba zawsze jest gdzie pośrodku, i jedna rzecz która wiem napewno.. to to że im więcej się uczę, rozumiem że tak naprawdę nie wiem nic =)

Uważam że, tam gdzie znajduję się nasze ciało na poziomie fizycznym nie jest tak bardzo istotne jak to co się dzieję W ŠRODKU nas podczas naszej praktyki, to co czujemy i doświadczamy. Chciałabym tu doadać że w Filozofii Jogi nasze ciało fizyczne jest tylko jednym z pięciu innych Kosz, podobnie twierdzi Teoria Splątania Kwantowego, że jesteśmy o wiele bardziej połączeni ze sobą niż myślimy! Także róbmy to co daje nam spokój i szczęście w życiu, i pamiętajmy aby zawsze wsłuchiwać się do wewnątrz, bo to właśnie tam mieszka ten nauczyciel który wie co jest dla NAS najlepsze, nasze JA. 

Let's stay in touch!

Subscribe to my mailing list to stay up to date on virtual yoga sessions, free resources, inspiration for growth, healing, embodied transformation and more!

We promise we’ll never spam! Take a look at our Privacy Policy for more info.

en_USEnglish