Trauma, Uzależnienie i Joga -droga do uzdrowienia ciała i duszy w nauce i praktyce

„Uzależnienie jest kompleksowym procesem psychofizjologicznym, ale ma kilka podstawowych cech.  Uważam, ze uzależnienie manifestuje się w JAKIMKOLWIEK zachowaniu, w którym osoba uzależniona znajduje chwilowe ukojenie lub przyjemność związana z tym, czego pragnie, ponosi negatywne konsekwencje i ma problem z odstąpieniem.” GABOR MATE

Z reguły, gdy słyszymy o uzależnieniu, to przychodzi nam na myśl obraz osoby uzależnionej od heroiny lub kokainy, która marnuje swoje życie aby tylko zaspokoić swoje „zachcianki”.  Na świecie istnieją dwa dominujące poglądy na uzależnienie. Pierwszy, pochodzący z systemu medycznego, twierdzi, że uzależnienie jest choroba mózgu i drugi, należący do systemu prawnego, który określa uzależnienie jako WYBÓR i w związku z tym zaleca kary jako formę rehabilitacji. Ale może nie ma racji,w żadnym z tych poglądów?

Jeśli zastosujemy definicję uzależnienia opracowaną przez dr Gabor Mate (lekarz specjalista ds. uzależnień i traumy o światowej renomie) wydaje się, że każdy, kto poświęciłby choć parę minut, żeby szczerze przyjrzeć się swojemu życiu mógłby dojść do wniosku, że uzależnienie niekoniecznie musi mieć związek z substancjami psychoaktywnymi i istnieje duże prawdopodobieństwo, że sami to kiedyś w swoim życiu doświadczyliśmy. Jeśli uzależnienie jest wyborem, to na pewno nie jest to świadomy wybór i czemu jest tak, ze niektóre uzależnienia są akceptowane społecznie a inne są nielegalne? Jeśli mówimy o jakimkolwiek zachowaniu, z którego dana osoba czerpie chwilowe ukojenie lub przyjemność, to bierzemy pod uwagę nie tylko nielegalne narkotyki, ale również te legalne, takie jak alkohol, nikotyna, kofeina, leki przeciwbólowe lub inne leki na receptę oraz rzeczy takie jak jedzenie, seks, hazard, internet, pornografię, oglądanie seriali, ćwiczenie, sporty ekstremalne, prace, zakupy, itd. Itp. 

Gdybyś teraz zdecydował/zdecydowała przyjrzeć się szczerze swojemu życiu, czy byłbyś/byłabyś w stanie przyznać, że miałeś/miałaś kiedykolwiek w życiu styczność z którąś z tych rzeczy w sensie uzależniającym? Zatrzymaj się i zastanów tak jak Dr. Mate lubi pytać nie DLACZEGO tak się działo, ale co te zachowania dla ciebie robiły? Czy pomagały ci może w zmniejszaniu bólu, lęków i paranoi, w ucieczce od rzeczywistości, w relaksowaniu się, w przeżywaniu przyjemności, miłości, bliskości, w samoakceptacji i samorealizacji, w odczuwaniu sukcesu, satysfakcji, szczęścia, w zyskiwaniu poczucia przynależności i bycia rozumianym w kontaktach międzyludzkich, w odwadze czerpanej z haju lub po prostu w poczuciu, że ŻYJESZ? Czy to są złe rzeczy czy po prostu normalne ludzkie potrzeby? Uzależnienie z reguły zaczyna się jako samodzielna próba rozwiązania problemu, konsekwencje przychodzą później. 

W uzależnieniu próbujemy zmienić to, co czujemy wewnątrz poprzez używanie zewnętrznych rzeczy i działań a więc nie powinniśmy pytać dlaczego istnieje uzależnienie, ale skąd pochodzi ten ból od którego tak bardzo próbujemy uciec. W moim przypadku używki spełniały właśnie taka role, ale odkąd jestem trzeźwa analogiczne zachowania zaczęły pojawiać się w różnych innych sferach mojego życia i stało się dla mnie jasne, że to nie te używki były moim głównym problemem a prawdziwy problem tkwił we mnie o WIELE GŁĘBIEJ.

A więc jak widzisz, uzależnienie jest raczej symptomem a nie właściwym problemem. Nikt nie decyduje się na uzależnienie dla zabawy. Uzależnienie zaczyna pojawiac się przeważnie już we wczesnym dzieciństwie i służy jako mechanizm przetrwania dla naszego mózgu, który pomaga nam nie zwariować – nie czuć BÓLU i CIERPIENIA. 

“Krajowa ankieta dla nastolatków (opublikowana przez Krajowa Sieć ds. Stresu Pourazowego u Dzieci) pokazuje, ze ci którzy doświadczyli fizycznej lub seksualnej krzywdy byli trzy razy bardziej skłonni, aby zgłosić dawny lub obecny problem z używkami niż ci bez historii traumy.  Rezultaty ankiet dla nastolatków, którzy przebywali w ośrodkach terapeutycznych dla uzależnionych pokazały, że ponad 70% pacjentów posiadało historie różnego rodzaju traumy.  Ta  korelacja była szczególnie silna u nastolatków cierpiących na PTSD (zespół stresu pourazowego). Badania wykazały, że nawet 59% młodych ludzi z PTSD ma problemy z nadużywaniem substancji psychoaktywnych.” (www.NCTSN.org).

Kiedy mówimy o traumie w dzieciństwie, to powinniśmy pamiętać, że nie muszą jej powodować wcale rzeczy tak poważne jak przemoc seksualna czy fizyczna. Zdarzenia takie jak stres prenatalny, nieobecni lub zestresowani rodzice (można też tu dodać międzypokoleniowe traumy ale nie chce by ten krotki tekst zmienił się w książkę!)  a także inne problematyczne zachowania rodziców mogą powodować że dziecko czuję się niechciane i niekochane. A ponieważ dla małego dziecka rodzic jest symbolem przetrwania, to wszystko jest bardzo stresujące dla mózgu, który dopiero się kształtuje i prawdopodobnie spowoduje nieodwracalne zmiany, które wpłyną na późniejsze życie dziecka. 

“Stres wpływa na zdrowe funkcjonowanie mózgu dziecka już w łonie matki. Zarówno badania na zwierzętach jak i na ludziach wykazały, ze stres prenatalny ma wpływ na mózg i zachowanie potomstwa. Stresujące wydarzenia, katastrofy naturalne, oraz symptomy macierzyńskiego niepokoju i depresji podwyższają ryzyko powstania u dziecka emocjonalnych, behawioralnych i\lub poznawczych problemów, które dadzą dadzą o sobie znać w jego późniejszym życiu i przejawiać się na przykład w postaci depresji, stanów lekowych, ADHD lub zaburzeń wychowawczych.” Alexandra Lautarescu ab Michael C.Craig ac VivetteGloverd “Prenatal stress: Effects on detail and child brain development”

Małe dziecko jest z natury swojej egocentryczne i nie rozumie dlaczego mama i tata muszą pracować całymi dniami i wracają do domu zestresowani. W takiej sytuacji dziecko może czuć się odpowiedzialne za to, że rodzice nie wydają się być szczęśliwi. To poczucie winy i bycia niewystarczająco dobrym na zawsze zmieni neurofizjologie dziecka i dlatego najlepszym prezentem jakim możesz obdarzyć swoje dziecko jest twoje własne szczęście, które ono chętnie będzie odzwierciedlać.

 Nie zrozum mnie źle, nie chcę tu obwiniać wszystkich rodziców. Moi rodzice np. wychowali mnie najlepiej jak potrafili, a sami też nie mieli świetlanego dzieciństwa. Historia w rodzinie lubi się powtarzać, ale możemy zmienić ten cykl międzypokoleniowej traumy kiedy już jesteśmy jego świadomi. Niestety, dla mnie skończyło się to na poczuciu, że jestem “czarną owcą” i dzieckiem z problemami, które nie potrafi kontrolować swoich emocji. A to poczucie, że nie jestem wystarczajaco dobra nadal mnie prześladuje.

Gdy miałam sześć lat przeprowadziłam się z Polski do Nowego Jorku a emigracja nie pomogła mi we wzmocnieniu poczucia własnej wartości. Nie znałam języka, wiec moje początki w szkole były dla mnie niezłym szokiem. Byłam introwertyczka i ciężko było mi nawiązywać przyjaźnie, a moja sytuacje pogorszyły przeprowadzki, które powodowały, że za każdym razem zmieniałam szkołę. Często więc byłam tą “nową dziewczyną” w klasie i inne dzieci się nade mną znęcały. 

Kiedy miałam trzynaście lat i byłam na wakacjach w Polsce po raz pierwszy mocno się upiłam i zostałam zgwałcona. Uważałam, że stało się to z mojej winy i nikomu o tym nie powiedziałam, a wszystkie uczucia bólu i wstydu stłumiłam. Nie wiedziałem, że ciało ma dobrą pamięć i nie zapomina żadnej traumy, nawet jeśli ja sama udaje, że to się nigdy nie wydarzyło. Po tych wakacjach zaczęłam mój drugi rok gimnazjum i zaszła we mnie duża zmiany, rozpoczął się u mnie okres buntu. Zaprzyjaźniłam się ze starszym towarzystwem, zaczęłam słuchać ostrej muzyki, dziwnie się ubierać i eksperymentować z różnymi substancjami. Wtedy nie wiedziałam DLACZEGO w ten sposób się zachowywałam i nie zdawałam sobie sprawy z faktu, że moja neurofizjologia już dawno temu się zmieniła a to “złe zachowanie” było mechanizmem obronnym mojego ciała, aby nie czuć bólu.  

Czułam się tak jakbym po raz pierwszy w życiu mogła być po prostu sobą a ludzie w końcu zaczęli na mnie zwracać uwagę. W rok czasu zostałam jedną z najbardziej popularnych dziewczyn w szkole a narkotyki odebrały mi ból, lęk, wstydliwość i pomogły w końcu poczuć się akceptowaną.  

Oczywiście, im dalej w las tym bardziej ekstremalne stawało się moje zachowanie oraz eksperymentowanie z różnymi substancjami. Zmieniałam wizerunek jak maski w teatrze wtapiając się w różne środowiska w poszukiwaniu wrażeń i akceptacji. Najpierw była faza skate’a, potem ubierałam się na czarno i wielbiłam szatana, następnie była faza kolorowej ekstrawaganckiej królowej klubów i imprezowiczki techno a na koniec zaczęłam malować graffiti i stałam się częścią ulicznego gangu. Mój ubiór i charakter zmieniały się tak samo jaki substancje które brałam by nic nie czuć i uciekać od samej siebie. W wieku 20 lat wszystkie moje wartości zostały odwrócone do góry nogami a łamanie prawa i krzywdzenie ludzi stało się czymś całkiem „normalnym”. Ludzie, którzy byli krzywdzeni krzywdzą innych a ja miałam już wtedy za sobą całą kolekcję różnych traumatycznych przeżyć, w tym wiele toksycznych i przemocowych związków.  Byłam znieczulona a moje serce stało się zimne. Czułam się zepsuta, bez perspektyw i nadziei. Jedyną rzeczą która mnie interesowała było chwilowe poczucie haju aby uciec od tego piekła zwanym moim życiem. Tylko wtedy nie rozumiałem jeszcze, że to nie los i życie mnie krzywdziły, ale ten ból, którego źródło tkwiło gdzieś głęboko w moim ciele lub duszy.

Po bliskim otarciu się o śmierć z powodu przedawkowania wyruszyłam do kolejnego (ale już ostatniego ośrodka ), tym razem w Polsce w Toruniu, gdzie w końcu dotarło do mnie DLACZEGO zachowywałam się tak a nie inaczej.  Moje uzależnienie nie było chorobą lecz symptomem. Po ukończeniu terapii chodziłam na mitingi NA i zostałam w trzeźwości aczkolwiek nadal czułam tą czarną dziurę, której nie potrafiłam zapełnić.  Trauma jest zjawiskiem kompleksowym i u każdego przebiega inaczej. Żałuję, że nie wiedziałam wtedy tego, co wiem na ten temat dzisiaj, bo może zrozumiałabym wtedy swoje uczucia, które mi wciąż towarzyszyły. Były to lęk i paranoje, bałam się wychodzić z domu i rozmawiać z ludźmi, zalewał mnie pot i kręciło mi się w głowie, byłam pełna poczucia winy i kompletnie odłączona od własnego ciała. Są to częste objawy na haju, ale czemu przeżywałam ja na trzeźwo?

“Trauma, to nie jest coś, co się nam przytrafia, ale coś, co się dzieje w środku nas; są to reakcje na traumatyzujące wydarzenie, które nam się przydarzyło. “ Dr. Gabor Mate

Trauma jest raną, a potem blizną, która po niej powstała, ale każda rana może zostać zagojona. Odkąd pamiętam miałam poczucie, że nigdzie nie pasuje ponieważ dawno temu straciłam kontakt ze soba i nie wiedziałam kim jestem. Ale jeśli trauma jest brakiem połączenia ze soba, to aby się uzdrowić trzeba ponownie nawiązać kontakt z samym sobą. Najpierw musimy to właśnie zauważyć i zaakceptować, bo jeśli nie jesteśmy świadomi powodów naszego zachowania i traktowania innych, to istnieje niebezpieczeństwo, że staniemy się socjopatami. (wystarczy włączyć TV i popatrzeć na ludzi w polityce:)

Okazuje się że PTSD (zespół stresu pourazowego) ma długotrwały efekt na nasz autonomiczny układ nerwowy. Traumatyczne wydarzenie może wywołać stan dużego pobudzenia w naszym układzie nerwowym pozostawiając nas w stanie reagowania i poszukiwania potencjalnego zagrożenia (dzikie zwierzę lub inny napastnik), które może kryć się gdzieś tuż za rogiem.  Ten uruchomiony system „strach, walka, ucieczka” jest tak naprawdę naszym prawidłowym mechanizmem obronnym, ale jeśli pozostaje on cały czas aktywny, tak jak się dzieje pod wpływem ciągłego stresu traumatycznego, to wtedy mózg nie jest w stanie odróżnić prawdziwego zagrożenia od tego wywołanego traumatycznymi wspomnieniami.  Na skutek tego wydaje nam się, że to się dzieje naprawdę i przeżywamy te sytuacje po raz kolejny. Możemy czuć się wtedy bardzo pobudzeni lękiem i paranoją, albo wejść w stan odłączenia się od siebie i własnego ciała oraz przeżywać ogólne wyczerpanie. 

Ten proces dalej trwa w moim życiu i pewnie będzie jeszcze trwał długo ponieważ uzdrawianie z traumy to projekt na całe życie. Czasem nadal czuję różne symptomy PTSD, takie jak lęki i flashbacki, ale to na pewno nie jest na takim poziomie jak kiedyś. (Więcej na temat symptomów PTSD oraz sposobów radzenia sobie z nimi możesz poczytać tutaj na stronie: https://www.mind.org.uk/information-support/types-of-mental-health-problems/post-traumatic-stress-disorder-ptsd-and-complex-ptsd/symptoms/). Na szczęście z czasem zaczęłam rozumieć siebie i jak to wszystko działa (powiązanie ciała z umysłem) coraz lepiej i czuję że coraz mniej mnie to wszystko dotyka i coraz szybciej zmierzam ku uzdrowieniu od przeżyć traumatycznych z przeszłości. Im bardziej się od nich oddalam i im bardziej staram się żyć świadomie i pracować nad swoim światem wewnętrznym, tym bardziej staje się ODPORNA.

Dobra wiadomość jest taka, że istnieje wiele technik i sposobów, które mogą nam pomóc w regulacji układu nerwowego oraz powrocie do równowagi. A wśród nich jest właśnie JOGA i Mindfulness.

A teraz kilka faktów naukowych, które pomogą nam lepiej zrozumieć w jaki sposób działa nasz układ nerwowy oraz  jak możemy zmienić nasza fizjologie, aby zacząć uzdrawiać się z traumy i żyć bardziej “mindfully” w teraźniejszości. Trauma wywiera wpływ na cały ludzki organizm: ciało, umysł i mózg (nie że one są oddzielne =P), a codzienne zdawałoby się „normalne” sytuacje mogą wywołać  u nas „trigger”, czyli wyzwalacz silnej  niekontrolowanej reakcji emocjonalnej. Tak jakby ktoś lub cos (jakieś zdarzenie) powodowały wciśnięcie niewidzialnego guzika i trzewiowa reakcje cała, czyli taka jaka nam towarzyszyła przy pierwotnym zdarzeniu.  Reakcja „walcz, uciekaj, zamarzaj” jest  naturalnym systemem alarmowym naszego cała, ale problem zaczyna się wtedy, gdy któraś cześć naszego CNS (centralnego układ nerwowego, czyli  mózg i rdzeń kręgowy) zaczyna być zbyt aktywna a inna niewystarczająco aktywna – tak się dzieje w przypadku PTSD lub stresu toksycznego. Taka sytuacja może uruchomić w naszym ciele reakcje zapamiętaną z przeszłości, czyli z pierwotnego wydarzenia, a wtedy nasz ANS (autonomiczny układ nerwowy) wkroczy do akcji – zaczniemy walczyć lub uciekać, a gdy żadna z tych akcji nie pomoże – zastygniemy w bezruchu, „zamarzniemy”.

Badania kliniczne prowadzone przez dr Van de Kolk i jego zespół pokazały że w przypadku traumy, długo po samym wydarzeniu traumatycznym, możemy poczuć „trigger” (wyzwalacz) który spowoduje że zaczniemy ponownie wszystko przeżywać jak byśmy tam znowu byli. Długo po tym nasze ciało może pozostawić nas w stanie wysokiego pobudzenia, uwiezionych w mechanizmie walcz/uciekaj. Wtedy część  sympatyczna  układu nerwowego działa ze wzmożoną aktywnością bezustannie poszukując zagrożenia, a to powoduje, ze stajemy się reaktywni i agresywni , a nasze bicie serca i ciśnienie krwi rosna – tak jakbyśmy stale byli w stanie tzw. agresji drogowej. Kiedy nie możemy uciec od zagrożenia – prawdziwego lub wyimaginowanego – zastygamy w bezruchu („zamarzamy”) a to może uruchomić proces depersonalizacji oraz totalnego zamknięcia systemu i dysocjacji  (odłączenia się od samego siebie).

W 1994 Steven Porges przedstawił swoja teorie poliwagalna, która w wyrafinowany sposób  pomaga zrozumieć  działanie centralnego układu nerwowego  poprzez opisanie funkcji nerwu błędnego (który łączy wszystkie nasze organy). Teoria poliwagalna pomaga zrozumieć  biologie bezpieczeństwa i zagrożenia oraz sposób w jaki emocje, glosy i twarze wokół nas mogą mieć wpływ na doznania trzewiowe w naszym ciele. 

Tak wiec, łagodny i kojący glos może nas uspokoić, podczas gdy bycie ignorowanym lub zbywanym może wywołać  furie a czasem nawet załamanie psychiczne.Teoria Porgesa wyjaśnia także w jaki sposób ANS  reguluje świat wewnętrzny w zależności od poziomu naszego poczucia bezpieczeństwa.  Kiedy czujemy zagrożenie, to najpierw (podobnie jak wszystkie inne ssaki) instynktownie wykorzystujemy nasza  aktywność społeczna, wołamy o pomoc lub prosimy o wsparcie od osób z naszego otoczenia.

Według teorii poliwagalnej, nerwy wychodzące z pnia mózgu, które są odpowiedzialne za działanie społeczne (VVC) to gałąź brzuszna nerwu błędnego. Kiedy VVC jest aktywny to uśmiechamy się, kiwamy głową kiedy się zgadzamy lub robimy grymas twarzy gdy nasz przyjaciel cierpi. VVC wysyła również sygnał do naszego serca i płuc z wiadomością, że jesteśmy bezpieczni, a to powoduje że one spowalniają i nasz oddech staje się głębszy i spokojniejszy. W rezultacie czujemy się spokojni, zrelaksowani, zrównoważeni lub mile pobudzeni. Kiedy jednak dzieje się coś niepokojącego i nie dostajemy pomocy z zewnątrz, to sympatyczna część  układu nerwowego przejmuje ster mobilizując serce i płuca do akcji walcz lub uciekaj. Aczkolwiek, jeśli jesteśmy w sytuacji bez wyjścia (np. uwiezieni w palącym się domu lub przez napastnika), to uruchamia się  nasz ostateczny system awaryjny, czyli gałąź grzbietowa nerwu błędnego (DVC). Na skutek tego nasz metabolizm zmniejsza się drastycznie, tętno spada (uczucie, jakby serce się zatrzymało), z trudem oddychamy, a nasze jelita przestają pracować lub się wypróżniają – zostajemy  “wystraszeni na smierć”. Takie unieruchomienie leży u podstaw większości przeżyć traumatycznych i dlatego też, aby rozpocząć proces zdrowienia,  musimy najpierw przywrócić poczucie fizycznego bezpieczeństwa.

Nasze ciało zachowuje pamięć traumatycznych wydarzeń, ale w danym momencie, 

aby nie zwariować oraz uniknąć ogromnego lęku i bólu (fizycznego lub emocjonalnego) korzystamy z mechanizmu depersonalizacji, innymi słowy następuje dysocjacja i wycofanie. Utrata poczucia siebie jest chyba największą stratą

spowodowaną przez traume, kiedy nie wiemy kim jesteśmy to pozwalamy innym o tym decydować, mowić nam kim jesteśmy i tworzyć naszą historię. Zachowujemy się wtedy irracjonalnie i impulsywnie, jesteśmy kontrolowani przez nasze emocje niczym gałęzie na wietrze i odtwarzamy w kółko wydarzenia z przeszłości nie wiedząc nawet, że to robimy. A skoro trauma to utrata siebie samego, to oznacza to, że aby siebie uzdrowić musimy znaleźć sposób na ponowne połączenie z sobą i naszym ciałem. 

Z tego co wiemy, (pomijając specyficzne symptomy) większość cierpienia psychicznego spowodowana jest trudnością w regulowaniu pobudzenia i wprowadzaniu się w takie stany takie jak furia, zamknięcie w sobie, unieruchomienie lub dezorganizacja. Współczesna medycyna zazwyczaj koncentruje się na znalezieniu lekarstwa, które leczy symptomy, ale rzadko zajmuje się tym, co jest główną przyczyną problemu oraz tym jak te kwestie przeszkadzają w funkcjonowaniu  i w relacjach z innymi ludźmi. Więc aby zacząć ten proces uzdrowienia z traumy (lub innych “chorób” związanych z regulacja układu nerwowego) musimy się nauczyć jak rozpoznawać i wprowadzać się w stan spokojnego pobudzenia kierowanego przez VVC. 

W tym może nam pomóc kontakt ze wspierającymi ludźmi, poczucie bezpieczeństwa, poczucie przynależności do społeczności, świadomy oddech (jeśli to możliwe przez nos i ze skupieniem na wydłużony wydech który aktywuje funkcjonowanie VVC), wspólną zabawa, mindfulness, intencjonalny ruch,  tańczenie, śpiewanie, chanting i Joga. Ciekawe jest to że tak naprawdę to wszystko to nic nowego, tylko starożytna wiedza naszych przodków i wartości których ludzie rodzinni nadal się trzymają od tysięcy lat ,tak że tu Ameryki nie odkryliśmy. Teraz tylko musimy sobie o tym wszystkim przypomnieć i zintegrować z naszym współczesnym życiem.

“Krótko mówiąc, teoria Porgesa zmusza nas, aby przyjrzeć się traumie w kontekścieszerszym niż skutki reakcji walcz lub uciekaj oraz stawia relacje społeczne w samym centrum zrozumienia traumy. Teoria ta sugeruje także nowe metody do leczenia, które koncentrują się na wzmacnianiu systemu ciała w celu lepszej regulacji pobudzenia.” Bessel van der Kolk, The Body Keeps the Score

W przypadku PTSD i toksycznym stresie, przyśrodkowa kora przedczołowa (czasem nazwana nazywana wieża strażnicza), która jest zlokalizowana w części naszego mózgu odpowiedzialnej za świadome myślenie (kora przedczołowa) zaczyna być coraz mniej aktywna a to powoduje że jest o wiele trudniej być samoświadomym i uważnym w życiu, szczególnie w ocenie, czy zagrożenie które nam grozi jest prawdziwe i jak powinniśmy na nie reagować. Najstarsza część naszego mózgu, czyli pień („gadzi” mózg) jest naszą pierwszą linią obrony od zagrożeń, ale problem tkwi w tym, że kiedy nasza wieża strażnicza  (czyli kora przedczołowa) jest za mało aktywna z powodu stresu traumatycznego,  to zaczynamy tracić kontakt z rzeczywistością i realną oceną sytuacji, czy zagrożenie jest prawdziwe czy nie (to znaczy, czy tygrys naprawdę chce nas zjeść, czy to jest tylko myśl o tygrysie). Ciało migdałowate, które znajduje się w części mózgu odpowiedzialnej za emocje (układ limbiczny) często zwany jest alarmem przeciwpożarowym i działa podobnie jak nasza wieża strażnicza i jest odpowiedzialne za alarmowanie nas, czy grozi nam jakieś niebezpieczeństwo i czy musimy walczyć lub uciekać, odpowiednio do emocjonalnych i sensorycznych bodźców, które odczuwamy. Gdy nasz alarm przeciwpożarowy jest nadaktywny to powoduje to, że nasze ciało/umysł jest w ciągłym stanie nadmiernego pobudzenia lub w stanie bezruchu/stagnacji. 

I to sprowadza nas znowu do tego w jaki sposób możemy uspokoić nasze ciało i umysł poprzez ruch i oddech. Moja praktyka jogi nie tylko pomogła mi w nauce samo ukojenia, ale także pokazała mi jak żyć bardziej w teraźniejszości i we własnym ciele od którego byłam tak długo odcięta z powodu Traumy z dużej “T”. 

Używanie powolnego i zamierzonego ruchu pomaga wyjść z naszej głowy i wejść z powrotem do ciała poprzez regulację autonomicznego układu nerwowego oraz przedostać się ze stanu przesadnej reakcji do spokojniejszego i większego zaangażowania społecznego. A to jest pierwszym i bardzo istotnym krokiem dla ludzi żyjących w traumatycznym stresie. Badania pokazują wiele dowodów na to, że gdy pogłębiamy wydłużamy i poszerzamy nasz oddech, to może to pomóc w regulacji układu nerwowego a więc uspokojeniu naszego ciała i umysłu. Skupianie uwagi na oddechu pomaga nam także pozostać w teraźniejszości, pokazuje nam to co czujemy i przeżywamy TERAZ, w tym momencie. A tylko wtedy, gdy widzimy i czujemy to, co się dzieje w nas TERAZ możemy się o siebie zatroszczyć. Innym istotnym aspektem mindfullness jest to, aby pamiętać o próbie akceptacji czegokolwiek co się w nas pojawia ponieważ jeśli widzimy to, co w nas jest, ale tego nie akceptujemy, to możemy zacząć się obwiniać i wypierać emocje a to stanie się rodzajem samo karania. Pomyśl o tym jako o formie dochodzenia do pełnego współczucia do siebie, które pomoże nam uświadomić sobie, że MAMY W ŚRODKU TĘ SILE, żeby zmienić to co przeżywamy.

Mindfulness, czyli bycie świadomym wewnętrznych wydarzeń jest konieczne aby być  w stanie zareagować na, to co się dzieje i na to, co jest potrzebne w teraźniejszości bo w przeciwnym razie powstaje automatyczna reakcja na sensacje somatyczne jako powrót do traumatycznego wydarzenia z przeszłości. Taka świadomość uniezależni  ludzi i pozwoli im przyjąć nowe sposoby radzenia sobie z problemami zamiast używania jedynie reakcji odruchowych (Van der Kolk).

Praktykowanie mindfulness oraz Mindfulness Jogi świadomej traumy pomaga nam ponownie uaktywnić naszą wieże strażnicza, czyli tę część mózgu, która odpowiedzialna jest za racjonalne myślenie, abyśmy mogli znaleźć ten stan spokojnej czujności mentalnej i świadomej uważności zamiast przechodzić przez życie na autopilocie i impulsywnych reakcjach na to, co życie nam przyniesie. Ważne jest też abyśmy dostrzegli, że te myśli, sensacje w ciele lub emocje stanowią tylko małą część tego czym jesteśmy, a to jest o WIELE WIĘCEJ! To normalne, że będą się pojawiać, ale im dłużej będziemy je obserwować tym szybciej zauważymy że znikają one tak szybko jak się pojawią, bo nic nie trwa wiecznie.

Pewnie sobie myślisz.. co nam o tym mówią badania? Dopiero zaczynamy odkrywać w jaki sposób Joga, medytacja i mindfulness pomagają nam znaleźć wewnętrzną równowagę  oraz zdrowie, ale nowe perspektywy powoli pokazują nam jak oddech, zauważanie i zaprzyjaźnienie sie z sensacjami w ciele doprowadzają do niesamowitych zmian w ciele i umyśle, a w efekcie pomagają uleczyć z traumy. Badania przeprowadzone przez Dr. Bessel Van Der Kolk pokazały ze 20 tygodni regularnej praktyki jogi pomogło kobietom żyjącym w chronicznym toksycznym stresie w utworzeniu zwiększonej aktywacji krytycznych części mózgu związanych z samo-reulacja ( wyspa i przyśrodkowa kora przedczołowa). Oznacza to, ze juz po kilku sesjach jogi kobiety te miały więcej świadomości ciała oraz pogłębionego poczucia interocepcji ( sposób komunikacji, wymiany informacji między układem nerwowym, a naszym ciałem). W innych słowach, zauważały co czuły  oraz rozpoznawany swoje emocje.

Kolejne zaś badania przeprowadzone przez Dr. Van Der Kolk “Joga jako pomocnicza terapia do PTSD” ( publikowana w Czerwcu 2014, Journal of Clinical Psychiatry 75, no.6) pokazały to, co jogini juz wiedzieli od stuleci, ze sposób w jaki oddychamy i ruszamy się nie tylko pomaga nam zrównoważyć wewnętrzne stany ale także ma pozytywny wpływ na szeroka game problemów medycznych. Okazało sie, ze joga w polaczeniu z mindfulness znacznie pomogła w regulacji  pobudzenia układu nerwowego oraz  relacji uczestników do własnego ciała. HRV ( zmienność rytmu zatokowego) jest badaniem które przedstawia w jaki sposób funkcjonuje autonomiczny układ nerwowy oraz jak modulowana jest czynność serca. Czyli relatywna równowaga pomiędzy SNS (sympatyczny układ nerwowy) oraz PNS (parasympatyczny układ nerwowy). Wtedy, gdy te dwa układy sa zrównoważone mamy duża kontrola nad nasza reakcja na frustracje i rozczarowania które życie nam codziennie serwuje. Afektywne funkcjonowanie stanów pobudzenia pozwala nam pozostać spokojni i reagować w skontrolowany sposób, aczkolwiek ludzie ze słaba modulacja autonomicznego układu nerwowego sa łatwo wytracani z równowagi (fizycznie i psychicznie). Jeśli mamy slaby wynik HRV- czyli brak zmienności w rytmu serca w odpowiedzi na oddech- to nie tylko może mieć zły wpływ na nasze myślenie i odczuwanie, ale także na to jak nasze ciało odpowiada na stres. W konsekwencji przyczynia się to do naszej podatności na rożne fizyczne i psychiczne schorzenia.

„ W tej od niedawna istniejącej psychoneuroimmunologicznej dyscyplinie określono już    wiele mechanizmów neurologicznych i biomechanicznych, które jednoczą te niby oddzielne systemy w jeden super-system. W efekcie, represja emocji, podobnie jak w przypadku nieokiełznanej furii, może spowodować spustoszenie w naszym układzie nerwowym, hormonach, układzie immunologicznym, jelitach, sercu, czy innych organach. Może to doprowadzić do chronicznych lub ostrych w przebiegu chorób. Tłumiona złość, prędzej czy później, odwraca się przeciwko nam, podobnie jak i nasz układ i immunologiczny, czego przykładem są zaburzenia autoimmunologiczne (dr. Gabor Mate).

Dla mnie najtrudniejsze w tym wszystkim jest to, aby nauczyć się dawać sobie prawo do przeżywania uczuć (jakiekolwiek by były) ze współczuciem i życzliwością dla siebie zamiast ich zaprzeczaniu i represji. Teraz wiem, że przeżywanie emocji jest nie tylko normalne, ale konieczne dla dobrego stanu zdrowia. Nasze ciało i umysł nie są odrębnymi rzeczami i to, co się dzieje w jednej z nich ma wpływ na ten drugą i jest psychosomatyczne.

Myślę że rodzaj praktyki jaki wybieramy jest rzeczą dość subiektywne i indywidualną ponieważ każdy z nas jest inny i posiada inne doświadczenia i wyzwalacze. Mindfulness Joga świadoma traumy jest specjalnie opracowana tak by służyć ludziom żyjącym z traumą. (Właśnie dodałam takie zajęcia na moim kanale YouTube, SPRAWDZ TU ). Uważam, też że wszystkie zajęcia jogi powinny być  świadome traumy, ale to już chyba temat na oddzielny blog:) Wiele osób rozpoczyna swoją przygodę z joga właśnie dlatego, że szuka dla siebie uzdrowienia, ale nie ma pojęcia, co się z nimi dzieje. 

Jeśli wiec jesteśmy nauczycielami jogi, to dobrze byłoby pamiętać, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że uczniowie obecni na naszych zajęciach będą osobami z historią traumy a z tym wiąże się duża odpowiedzialność, żeby ich ponownie nie traumatyzować. 

Niektórym z nas bardziej może przypaść do gustu rodzaj jogi, który byłby mniej ukierunkowany na radzenie sobie z trauma, np. Vinyasa lub Ashtanga. Tam nie usłyszymy raczej języka świadomej traumy(chyba że trafimy na świadomego nauczyciela), ale te rodzaje dynamicznego flow, gdzie skupiamy się na naszym oddechu i ruchu równie dobrze mogą nam pomóc zbalansować ciało i umysł. Oczywiście jest to możliwe tylko wtedy, gdy pozostaniemy uważni i nie zrobimy z naszej praktyki szybkiego “joga-fitnessu” co może spowodować że znajdziemy się w jeszcze większym stanie pobudzenia. Istnieją też powolniejsze praktyki typu Regeneracja czy Yin Yoga, które mogą działać na niektórych z nas kojąco, ale jednocześnie warto pamiętać, że pozostawanie dłuższy czas bez ruchu może wyzwalać przypływ niepożądanych wspomnień lub wprowadzać niektórych z nas w stan unieruchomienia. 

Ponieważ jesteśmy RÓŻNI i mamy za sobą innego rodzaju przeżycia (traumatyczne bądź nie), które powodują, ze w różny sposób reagujemy na stresujące wydarzenia, to bardzo istotne wydaje się, aby nauczyć się wsłuchiwać w siebie i w swój świat wewnętrzny. I to jest właśnie najważniejszy element praktyki jogi, a nie na ile głębokie jest nasze wygięcie czy idealnie wykonana sekwencja. Chodzi o to żeby zauważać, reagować i akceptować, to co się pojawia w naszym świecie wewnętrznym i uświadamiać sobie, że sami możemy odpowiedzieć na wszystkie pytania, które w sobie mamy. NIGDY nie pozwalajmy innym (także nauczycielem jogi) mówić nam co POWINNISMY czuć. 

Jeśli chcesz, gdy następnym razem wejdziesz na matę, spróbuj praktyki dr Gabor Mate, która zaprasza do eksploracji poprzez compassionate inquiry (współczujące dochodzenie) i zadaj sobie kilka pytań:

Czy sposób w który praktykuje powoduje że mam poczucie relaksu czy niepokoju?

Czy miejsce, w którym praktykuje pozwala mi na poczucie akceptacji, czy też pojawia się porównywanie i osądzanie?

Czy komendy mojego nauczyciela wywołują we mnie jakieś emocje?

Czy moje ciało spina się gdy dostają korektę czy pomaga mi się zrelaksować?

Co ja teraz czuje?

Jaki jest mój oddech? Szybki i płytki czy powolny i głęboki?

Które mięśnie teraz się spinają?

Czy bardzo bardzo się zmuszam i forsuje danej pozycji?

Czy odpływam myślami i czuję bezwład?

Czy tracę kontakt z ciałem?

Czy czuję nadmierne pobudzenie, spieszę się i tracę koncentrację?

Czy krytykuje siebie?

Czy porównuje się do innych?

Czy zmuszam się do robienia pozycji?

Czy wchodzę w pozycję pomimo bólu?

“Mindfullness znaczy, że zwracamy uwagę specyficzny sposób, z intencją, tu i teraz oraz bez osądzania.” (Jon Kabat Zim)

Niezależnie od tego, jaki rodzaj jogi wybierzesz na swojej drodze do uzdrowienia, postaraj się być uważny/a i zwracaj uwagę na to jak praktykujesz i co CZUJESZ. Postaraj się nie spieszyć, bądź obecny/a  utrzymując zrównoważony oddech a umysł w stanie spokojnej czujności. Jeśli pracujesz nad jakąś trudną pozycją, zauważ ją i zadbaj o to, co się pojawia wsłuchując się w inteligencję swojego ciała. Podobnie jak podczas nauki stania na rękach czy głębokich skrętów na początku będzie trudno ale z czasem  nasze ciało zacznie sobie radzić w tych sytuacjach stresujących i staniemy się silniejsi i elastyczni, i to nie tylko na macie ale także poza nią w naszym “życiu w realu”. Wiemy też że kiedy wydłużamy i spowalniamy nasz oddech nasze ciało i umysł podążają za nim, niezależnie czy jesteśmy w trudnej asanie czy stoimy w korku. Jednakże,  istnieje też druga strona medalu i warto pamiętać, że tak samo jak nie chcemy karać siebie nieprzyjemnymi emocjami czy myślami bez współczucia i akceptacji, tak samo nie chcemy karać siebie pozycjami jogi. 

Pamietajmy, że jest bardzo cienka linia pomiędzy utrzymanie spokoju w trudnej pozycji i zaciskaniem zębów lub “oddychaniem by przejść przez ból” w pozycji, która niekoniecznie jest odpowiednia dla naszego ciała i właśnie w taki sposób ulegamy kontuzjom. Znam to z własnego doświadczenia ponieważ przez dłuższy czas praktykowałam w taki sposób, że siebie krzywdziłam. W szkole jogi włączały się mechanizmy porównywania i współzawodnictwa, przez co “popychałam się” za mocno i nie słuchałam sygnałów ostrzegawczych płynących z mojego ciała. Wtedy też, mój ówczesny nauczyciel motywował mnie do coraz bardziej i bardziej zaawansowanych pozycji co kochało moje ego w przeciwieństwie do ciała, które zdecydowanie mówiło NIE. Tak jak mówiliśmy wcześniej uzależnienie może pojawić się w każdym zachowaniu które znajdujemy chwilową ulgę czy przyjemność i związku z tym chcemy więcej I chociaż później cierpimy z powodu negatywnych konsekwencji to i tak trudno nam z tego zachowania zrezygnować. Uzależnienie może może przejawiać się też w sposobie w jakim praktykujemy.

A więc możemy podjąć decyzję, aby karcić się z powodu wszystkich rzeczy, które robimy źle lub starać się odpuszczać. Ja staram się wybierać to drugie, bo wierzę że wszystko co przeżywamy w naszym życiu służy jakiemuś celowi i że przez całe życie się uczymy. Nasz powrót do zdrowia nie wydarzy się raczej z dnia na dzień, jest to projekt na całe życie. Pamietajmy jednak, ze kiedy zaczniemy zauważać i akceptować, to co się w nas dzieje – a także akceptować siebie jakimi jesteśmy -oznacza to, ze znaleźliśmy się na właściwej drodze.

W tekscie Samyutta Nikaya Budda mówi: Możecie przeszukać dziesięcioraki wszechświat, ale nieznajdzieci ani jednej istoty, która zasługuje na miłująca dobroć bardziej niz wy sami. Czasami musimy uwolnić się od swojej jaźni. Kiedy indziej problemem jest natomiast nasze poczucie marności oraz nienawiści do wlanej osoby. Uzdrowienie i wyzwolenie serca możemy wówczas osiagnąc tylko dzięki pokochaniu jaźni, która odrzuciliśmy. “ Jack Kornfield, Oswiecenie Serca

Bibliografia :

Ciało a Stres – Dr. Gabor Mate

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/89802/cialo-a-stres

Strach ucieleśniony. Mózg, umysł i ciało w terapii traumy- Bessel Van Der Kolk

https://www.taniaksiazka.pl/strach-ucielesniony-bessel-van-der-kolk-p-1035804.html?utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=shopping&gclid=Cj0KCQjw16KFBhCgARIsALB0g8LHLbTBf2lSJO97JtExDkIZwf1xhOTHgf_MfKEKbOk-AU-AF-QzGCcaAuSIEALw_wcB

https://www.yogitimes.com/article/how-yoga-helps-heal-in-trauma-recovery

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/books/NBK539845/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3051362/

https://www.nctsn.org/resources/understanding-links-between-adolescent-trauma-and-substance-abuse-toolkit-providers-2nd

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5050399/

https://www.yesmagazine.org/issue/good-health/2015/11/16/gabor-mate-how-to-build-a-culture-of-good-health

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3188414/

https://link.springer.com/article/10.1007/BF00707788

https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0074774219301199

https://thewisdomoftrauma.com/portfolio-item/about-the-film/

 

 

Let's stay in touch!

Subscribe to my mailing list to stay up to date on virtual yoga sessions, free resources, inspiration for growth, healing, embodied transformation and more!

We promise we’ll never spam! Take a look at our Privacy Policy for more info.

 

en_USEnglish