Pies Przyjaciel

Mówi się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, ale czy człowiek jest najlepszym przyjacielem psa, kota czy innego zwierzęcia? Z mojego punktu widzenia w większych ucywilizowanych miastach wzrasta świadomość na temat niekrzywdzenia zwierząt i nietraktowania ich przedmiotowo, ale to dopiero początek drogi. Każdy poważny jogin słyszał o pierwszej Yamie z Sutr Patanjaliego, Ahimsa, która mówi o niekrzywdzeniu i współczuciu. Obecna jako jedna z głównych zasad moralnych w hinduizmie, dżainizmie i buddyzmie która mówi że sprawiania jakiejkolwiek krzywdy drugiej istocie żywej, niezależnie od tego, czy to jest człowiek, pies czy kwiatek, wiąże się z konsekwencjami karmicznymi. Dla wielu joginów jest to oczywiste że nie krzywdzimy zwierząt, nie jemy ich, nie chodzimy w futrach czy skórzanych butach. Nie chcemy przecież mieć zlej karmy i wrócić w następnym wcieleniu jako osioł, lub nawet gorzej jako pająk! Owszem są to bardzo istotne elementy w naszej Sadhana, ale czasem może być tak, że tylko dodajemy sobie kolejna etykietkę, kolejny dowód na to jacy jesteśmy fajni a nasze powiazanie z ciałem i ego tylko wzmacniają się. 

Ponad 2500 lat temu Budda podzielił się ze światem swoimi czteroma szlachetnymi prawdami ( Dukkha Samudaya, Nirodha, Magga), które mówią że jedyna pewna rzecz na tym świecie jest cierpienie. Źródłem tego cierpienia są nasze przywiązania i pragnienia, a jedynym sposobem by się go pozbyć jest wytrwanie na prawidłowej drodze,  która nie jest łatwa i pełna wyzwań. Krishna potwierdza te koncepcje w Bhgavad Gitcie mówiąc, że aby pozbyć się cierpienia spowodowanego przywiązaniem i pragnieniami musimy się ich wyrzec i dążyć do  samorealizacji. Dopiero gdy zasłona z naszych oczu zaczyna się unosić, przypominamy sobie, że nie jesteśmy ani ciałem ani umysłem, tylko duszą i droga ku Mokshy, wolności, się zaczyna. A wiec jak się pozbyć naszych pragnień, przywiązań i zachcianek naszego “ja” z małego ‘j”? Dróg do prawdy i oświecenia jest wiele i wszystkie prowadzą w to samo miejsce,  do jedności z Bogiem, Buddą, Brahmanem, Jehową, Allahem, Silą Wyższa, wszechświatem, jednością ze wszystkim czy jakkolwiek chcesz to nazwać. I tak naprawdę, wszystkie monoteistyczne religie świata mają w samym sercu przekazu tą samą myśl, że nie jesteśmy tylko ciałem a czymś więcej, duszą (pojmowaną na różne sposoby). Według tej myśli przewodniej nasza dusza jest elementem czystym i idealnym, który decyduje o naszej samoświadomości. Tylko przez nasze czyny tu i teraz  możemy podążać w kierunku wyzwolenia, albo pogrążać się nadal w nieświadomości i iluzji (Mayi). Wybór należy do nas.

      

Jeśli jesteśmy gotowi na podążanie tą droga możemy czerpać wiedze ze świętych ksiąg oraz z bogatej literatury i uczyć się od wielkich nauczycieli aby wybrać własna ścieżkę duchowa. W jodze mamy do wyboru aż cztery takie ścieżki, które mówią nam jak żyć zgodnie z nasza Dharma i pomagają w integralnym rozwoju ciała, umysłu i duszy. Możemy wybrać jedna lub czerpać po trochu z każdej. Bhakti Joga jest joga całkowitej miłości i powierzeniu się Bogu, którego wielbimy poprzez modlitwę i śpiew dewocjonalny (np. bhajany i kirtany). Raja Joga, inaczej zwana Joga Królewska lub Ashtanga, opiera się na kontrolowaniu ciała i umysłu poprzez różne techniki (asany, pranayama, medytacja) prowadzące nas do Samadhi przez transformacje i transmutacje naszej energii duchowej . Gyana Joga jest joga mądrości czyli wiedzy, odpowiednia dla tych z nas którym łatwiej jest korzystać 

z lewej półkoli mózgu. Polega ona na używaniu w konstruktywny sposób intelektu poprzez czytanie świętych tekstów, takich  jak Vedanty w celu rozpoznania Boga i Najwyższej Jaźni w samym sobie. Karma Joga jest z reguły spostrzegana jako joga działania i bezinteresownego służenia innym, ale posiada również aspekt dewocjonalny. W Baghavad Gicie Krishna mówi Arjunie by pełnił swoje obowiązki bez przywiązań a owoce zostawił dla niego, czyli Najwyższego. Karma Joga uczy, że każdy nasz czyn jest szansa by się  oczyścić poprzez służbę, ważne są tu nasze intencje i chęci gdyż robienie czegoś z powinności z reguły nikomu nie śluzy. Karma joga jest związana także z byciem tu i teraz i wykonywaniem wszystkich czynności (nawet takich jak mycie naczyń) z taka intensywnością i skupieniem, ze pozostajesz tylko ty jako “myjący naczynia”, stajesz się tym co robisz, ty i ta czynność jesteście jednym Jestestwem, bez przywiązań do dobrych czy złych efektów. Podobnie jak w medytacji stajesz się świadkiem obserwującym swoje myśli, także w każdej sekundzie dnia masz okazje aby być świadomym tu i teraz, a nie utożsamiać się z aktorem, którego myślisz że grasz w tym dramacie zwanym twoim życiem i nie identyfikować się ze swoimi czynami. 

Wolontariat w schronisku dla zwierząt nie jest łatwy. Twoje serce łamie patrząc na wszystkie bezradne i niewinne stworzenia, które straciły swoje domy, niektóre, które nigdy ich nie miały. Chcę tylko zabrać je wszystkie do domu i kochać je na zawsze, ale ponieważ nie jest to realistyczne, wszystko, co mogę zrobić, to być tam dla nich, przedstawić z otwartym sercem współczującym gotowym służyć. To jest uważność. Koncentruję się na “tu i teraz”, na tym, co czuję i robię- jestem obecny dla tych psów. Kiedy widzę, że ich oko rozświetla się z radością, jestem pewien, że to, co robię, ma sens. Czuję, jak bardzo każdy z tych futrzanych mieszkańców schroniska jest wdzięczny za każdą sekundę spędzoną z człowiekiem, za każdy spacer, każde miłe słowo i troskliwy dotyk. Zanim zostałem wolontariuszem, mówiłem, jak bardzo chciałbym to zrobić, ale moje serce po prostu nie mogło gołe, widząc te wszystkie biedne cierpienie zamkniętych zwierząt! Wtedy nie byłem świadomy tht tylko cierpienie starałem się uniknąć naprawdę, był mój własny. Ram Dass( zmarły profesor Hardvard, jogin, nauczyciel duchowy i autor bestsellerowej książki “Be Here Now”) mawiał, że cierpienie jest łaską. Moje doświadczenie jako wolontariusza definiował to dla mnie. Gdyby nie moje własne cierpienie w przeszłości, prawdopodobnie nigdy nie dotarłbym tam, gdzie jestem dzisiaj. Wszystkie lata aktywnego uzależnienia, przemocy domowej, napaści seksualnej, gwałtów, odwyków, terapii, złamanych nosów i złamanych serc. Musiałem żyć przez wiele bólu i hit rockbottom, ciemna noc duszy, że tak powiem, aż w końcu ujrzałem światło i był w stanie odbić się z powrotem do góry. Całe to cierpienie prowadzi mnie jednak do drogi, którą jestem dzisiaj, do mojego duchowego Sadhany i za to jestem na zawsze wdzięczny.

Wolontariat w schronisku dla zwierząt nie należy do łatwych. Serce boli patrząc na te bezbronne stworzenia pozbawione domu. Chciałabym je wszystkie ukochać i zabrać ze sobą, ale ponieważ jest to niemożliwe, wszystko co mogę zrobić to być tam dla nich, okazać im serce i współczucie i działać na ich rzecz. I to jest właśnie mindfulness. Koncentruje się na „tu i teraz”, na  tym, co czuje i robię – jestem tam dla tych psiaków. Kiedy widzę błysk radości w ich oczach to wiem, że to co robię ma głęboki sens. Czuje jak ci biedni schroniskowi rezydenci bardzo cenią sobie każda sekundę  spędzoną z człowiekiem, każdy spacer, mile słowo, dotyk. Zanim zdecydowałam się na wolontariat, mówiłam ze chętnie podjęłabym się tego zadania z miłości do psów, gdyby nie to, że nie byłabym w stanie patrzeć na ich straszne cierpienie! Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że jedyne cierpienie którego próbowałam uniknąć należało do mnie. Ram Dass, jogin i autor wielu książek, często mówi że cierpienie jest największa forma łaski. Moje doświadczenie z wolontariatu w schronisku w pełni to potwierdza.  Przeżywając własne cierpienie zupełnie go nie rozumiałam i nadal byłabym go nieświadoma gdyby nie wyzwanie, którego się podjęłam. Począwszy od uzależnienia od alkoholu i narkotyków, poprzez toksyczne  i przemocowe związki, wykorzystanie seksualne, przedawkowanie, odwyki, terapie, złamane serce, złamany nos i wreszcie chorobę nowotworowa musiałam upaść nisko i  doświadczyć wiele bólu żeby wydostać się z  ciemności i zobaczyć światło, które pomogło mi odnaleźć właściwa drogę, moją Sadhana.

 Jestem typową jedynaczka rozpieszczona przez rodziców. Przez większość mojego dotychczasowego życia wydawało mi się, że świat kręci się wokół mnie, moich problemów i potrzeb. I pomimo ogromu pracy jaki włożyłam w pozbieraniu się po wszystkich moich upadkach w rozwój osobisty i duchowy niektóre podświadome przekonania były mocno zakorzenione. Dopiero bezinteresowna służba w schronisku rozpoczęła we mnie proces przemiany i otwarcia serca na rozterki innych. Po raz pierwszy w życiu doznałam prawdziwej potrzeby niesienia bezinteresownej pomocy, podczas gdy w przeszłości  oczekiwałam, że każde moje działanie przyniesie mi osobistą korzyść. A tu, nie dość że pies ci nie podziękuje, nie zapłaci ani nie odwdzięczy się w jakikolwiek materialny sposób, to czasem cię pobrudzi lub nawet ugryzie! Kiedy jednak to bezbronne skrzywdzone stworzenie spojrzy ci prosto w oczy, to zawsze mu szybko wybaczasz.

      

       W schronisku zabieramy psy na spacery bez względu na pogodę, podczas upałów, w deszczu czy śnieżycy. W razie potrzeby jeździmy z chorym psiakiem do weterynarza na zabiegi lub operacje. Organizujemy rożnego rodzaju akcje żeby rozbudzić świadomość ludzi na temat adopcji i znaleźć naszym podopiecznym dom. Robimy im sesje zdjęciowe i redagujemy wpisy na mediach społecznościach, aby pokazać jak bardzo zasługują na nowe życie. Bywa też tak, ze któryś poważnie zachoruje i czasem od nas odchodzi i mimo bólu rozstania zdaje sobie sprawę, że to rozstanie jest nieunikniona częścią tej służby, szczególnie na Geriatrii.

Olga i Mania podczas Doga Yoga

       Wolontariusze nie tylko przywiązują się szybko do swoich podopiecznych, ale także tworzą zaprzyjaźnione grono ludzi, którzy wspólnie walczą o dobro rezydentów schroniska. Staramy się zarazić innych swoja pasją zachęcać aby do nas dołączyli. Kiedy rok temu poznałam Manie (Magdalena Czomperlik) na szkoleniu dla nauczycieli jogi RYT200 od razu zbliżyła nas do siebie nie tylko nasza miłość do yogi, ale także miłość do zwierząt. Mania wkrótce zaczęła udzielać się w schronisku, a potem powstał pomysł polaczenia naszych dwóch wspólnych światów – zaangażowania w jogę i działalności w schronisku. Myśl przewodnia naszej inicjatywy Doga Yoga wyrażają słowa Mani: “Na razie zaczynamy gościnnie na evencie Schroniska na Paluchu 24 Sierpnia na Plaży Praskiej w Warszawie, ale mam nadzieje, ze przerodzi się to w cos dłuższego cyklicznego, ze zwrócimy uwagę osób praktykujących jogę na ważny aspekt Karma Yoga i Bakti Yoga- czyli służbę, okazanie miłości i pomocy, które oczyszczają nas samych i po prostu niosą pomoc innym, słabszym, w tym przypadku dla zwierzętom, które same się nie obronią w zderzeniu z realiami świata jakie obecnie mamy.”

      

Ostatnio w Schronisku na Paluchu osiągamy rekordowe wyniki w najmniejsza ilość psów na rejonie. Myślę, że jest to zasługa co raz większej empatii i współczucia dla zwierząt oraz co raz szerszego zrozumienia, że pies jako żywa istota zasługuje na godne życie. Oczywiście, przyczynili się do tego wszyscy pracownicy i wolontariusze schroniska, którzy w codziennej pracy nie tylko troszczą się o zdrowie i lepsze samopoczucie swoich podopiecznych, ale także podejmują różne działania w celu zachęcenia do adopcji naszych psiaków. Niestety, nadal się zdarzają się przypadki przyjmowania na Paluchu nowych porzuconych z różnych powodów zwierząt (nie mnie oceniać motywacje byłych właścicieli) i za każdym razem jest to smutne i bolesne doświadczenie. Jednocześnie, z ogromnym wzruszeniem obserwuje ludzi, którzy podejmują się adopcji nie tylko uroczych młodych szczeniaków, ale także naszych schorowanych seniorów, którzy przecież nie mniej zasługują na dom i serce.Każda udana adopcja porusza mnie do głębi i powoduje, ze wielkoduszne szlachetne gesty tych, co się jej podejmują budzą we mnie co raz większą wiarę w ludzi.  A wracając do mojego pytania, „Czy człowiek jest najlepszym przyjacielem psa?” mogę pokusić się o optymistyczna odpowiedz, że przynajmniej zmierzamy w dobrym kierunku i ufam, że będzie jeszcze lepiej! Praca którą wykonuje na Paluchu jest moja misja i jestem szczęśliwa, że mogę działać na rzecz zwierząt, które tak bardzo nas potrzebują. Ale ta służba musi być wierna myśli Hanumana: bezinteresowna i wolna od przywiązywania się do efektów. 

Mam nadzieje, że wkrótce odwiedzicie nas i naszych podopiecznych w Schronisku na Paluchu. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej na temat pracy wolontariuszy lub adopcji psów zachęcam do odwiedzenia strony  www.napaluchu.waw.pl lub nasze grupy geriatryczne na Facebooku https://www.facebook.com/napaluchugeriatria lub na Instagramie https://www.instagram.com/geriatrianapaluchu/. Serdecznie zapraszam także na następna edycje Doga Yoga! (aktualizacja- ze względu na pandemię Coronavirusa COVID-19 nie wiemy, czy Doga Yoga wydarzy się w najbliższym czasie, wszystkie imprezy schroniskowe zostały odwołane. Nawet my, wolontariusze, nie jesteśmy tymczasowo wpuszczani do schroniska, aby zapewnić bezpieczeństwo lekarzom, opiekunom i reszcie pracowników schroniska poprzez społeczne zdystansowanie. Adopcje są nadal możliwe ale zmieniły się proceduru, czytaj więcej tu: https://www1.napaluchu.waw.pl/adopcje-w-czasach-epidemii/ ) .Wasze uczestnictwo pomoże w promocji idei adopcji i w odczarowaniu mitu psa ze schroniska. Pomóż nam budować świadomość ludzi i znaleźć stałe bezpieczne schronienie oraz opiekę dla każdego naszego podopiecznego! Możesz tez wspierać naszych podopiecznych poprzez udostępnianie ich postów ze Schroniskowych stron, każde udostepnienie zwiększa szanse tego psiaka na znalezienia swojego “na zawsze” domu!  

Wolontariusze “Grupy Geriatrycznej”

Let's stay in touch!

Subscribe to my mailing list to stay up to date on virtual yoga sessions, free resources, inspiration for growth, healing, embodied transformation and more!

We promise we’ll never spam! Take a look at our Privacy Policy for more info.

en_USEnglish